Może (pozwolić) pooszczędzać?


W Zielonej Górze 4 lata temu, w 2004 roku miała miejsce demonstracja rowerzystów, którzy zaprotestowali przeciwko polityce transportowej miasta, która nie wiedzieć czemu ich dyskryminuje. Zebrało się ich aż 80, dość dużo jak na jakąkolwiek demonstrację w naszym mieście, i zajęli część rynku na happening artystyczny powiązany ze zbieraniem podpisów pod petycją do władz. Tak pokojowej manifestacji w naszym mieście dawno nie było. Przyjrzyjmy się jej powodom.

Cóż ciekawego ekonomista może powiedzieć o rowerach? Na przykład to, iż rower wspaniale nadaje się do podróży miejskich. W ciągu 15 minut pieszy może dotrzeć do celu w obrębie 3 km2, natomiast zasięg rowerzysty to aż 50 km2, a więc kilkunastokrotnie więcej. Koszt użytkowania roweru jest bliski zera, podczas gdy koszt jednego wozokilometra samochodu to 68 groszy! Koszt taniego transportu publicznego też jest niebagatelny, mimo iż rozkłada się na pasażerów: cena za wozokilometr tramwaju to 2-3 złote, autobusu 3-4 złote, pociągu 15- 20 złotych. Tak więc rower powinien dominować w podróżach miejskich, lecz tak się w Zielonej Górze nie dzieje.

Na szczęście tak jest w innych miastach. Transport wielu miast duńskich, holenderskich, belgijskich, niemieckich opiera się w dużej mierze na rowerach. Im bliżej sedna Europy, tym rowerów na ulicach więcej. Mnie zaskoczyło holenderskie miasto Groeningen (170 tys. mieszk.), w którym według statystyk 48 % wszystkich podróży i 58 % podróży niepieszych odbywano rowerem. Wszędzie było mnóstwo parkingów dla rowerów, a te wokół dworca były wielopoziomowe na kilkanaście tysięcy miejsc. Mieszkańcy, niezależnie od wieku, na rowerach jeździli tłumnie. Co zaskakujące, korzystali z bicykli również w deszczu, tyle że w pelerynach.

Kilkanaście lat temu władze Groningen przeprowadziły badania, których wyniki pokazały, iż najlepszą drogą rozwoju miasta jest inwestowanie w rozwój komunikacji rowerowej, i tak już bardzo w Holandii rozpowszechnionej. Podróżowanie rowerem pozwala efektywniej wykorzystać cenne miejsce w centrum miasta, nie prowadzi do nadmiernego rozrostu przedmieść jak w miastach amerykańskich, zmniejsza korki uliczne, redukuje zanieczyszczenia i hałas komunikacyjny, ale przede wszystkim oszczędza pieniądze i czas. Infrastruktura rowerowa jest znacznie tańsza niż samochodowa, dzięki czemu miasto może przeznaczyć więcej środków na inne cele niż transport. W 1987 Rada Miasta przyjęła uchwałę dotyczącą specjalnej polityki transportowej, która dawała pierwszeństwo rowerzystom oraz komunikacji publicznej, ograniczając jednocześnie ruch samochodowy w centrum. W roku 1999 na rozwój komunikacji rowerowej przeznaczono równowartość 26 mln PLN.

Zapytajmy, dlaczego w krajach trzykrotnie od Polski zamożniejszych ludzie jeżdżą na rowerach, mimo iż stać ich na podróż autobusem lub samochodem? Dlaczego rowerami odbywa się ponad połowa podróży miejskich? Odpowiedź brzmi: ponieważ stworzono tam dogodne warunki dla podróży rowerem. Wprowadzono wydzielone drogi dla rowerzystów w centrach miast, zamontowano liczne stojaki na rowery, wprowadzono wspólne pasy na drogach miejskich dla komunikacji zbiorowej i rowerzystów, wprowadzono ruch dwukierunkowy dla rowerów na ulicach jednokierunkowych dla samochodów, uspokojono i spowolniono ruch samochodowy na ulicach bez wydzielonych dróg dla rowerów. Słowem- pomyślano nad stworzeniem dogodnych warunków dla rowerzystów i transport rowerowy zaczął dominować w ruchu miejskim.

Ludzie mają przecież skłonność do oszczędzania. Według (uproszczonego) wzoru z ekonomii miast: X=w- tr- q -x* (w-płaca, t- koszt transportu, r- odległość od centrum, q- czynsz, x*- alternatywna oferta, X- korzyść), ludność, oszczędzając na transporcie (t), zwiększa swoje możliwości konsumpcji i dobrobyt rośnie. Tak więc stworzenie możliwości dogodnego podróżowania rowerem po mieście powinno spowodować szturm użytkowników taniego środka transportu, a jego udział powinien u nas być jeszcze większy niż w krajach Zachodu. Zastanówmy się, dlaczego Holendrzy i inni są tak zamożni? Przecież oni przez dziesiątki lat oszczędzali na transporcie, podróżując masowo jego najtańszą formą. Zamożność wywodzi się wszak z oszczędności, a nasz transport jest wyjątkowo rozrzutny, wobec czego nasze perspektywy zamożności są nieco mniejsze.

Jednak by rowerzyści ruszyli, potrzebne są wyznaczone drogi rowerowe, których w Zielonej Górze, poza porozrzucanymi i niepołączonymi "skrawkami" całkowicie brak. A bez tego nie ma mowy o pojawieniu się rowerzystów, bo nie korzystają z rowerów bojąc się natężenia ruchu samochodowego na drogach. Tymczasem nawet niedaleko Zielonej Góry rowerzyści mają całkiem dobrze. Profesjonalnie przygotowane drogi dla rowerzystów znajdziemy w przygranicznym Guben, Cottbus, Frankfurcie, a nawet ogromnym Berlinie, gdzie rower w podróżach miejskich jest coraz bardziej popularny. U naszych sąsiadów władze bardzo starają się rozwijać ten oszczędny środek transportu, który mocno podupadł po latach gospodarki planowej i braku demokracji. W Zielonej Górze władze albo nie potrafią (sądząc z nieudanych i niepołączonych ze sobą fragmentów dróg rowerowych), albo nie chcą.

Komentarze

Prześlij komentarz

Waszym zdaniem



Jak bardzo szybko opublikować swoje teksty lub wydarzenie?

Jak publikować swój tekst/ event?
Swoje wydarzenie lub pojedynczy tekst podeślij na adres email: adam(małpa)wieczorna.pl
Zaopatrz emajl w komunikatywny tytuł: będzie on tematem twojego artykułu/ wydarzenia.
Możesz dołączyć plik graficzny (formaty: jpg, png, gif). Wydarzenie lub tekst ukaże się natychmiast na stronie.
Osoby zainteresowane stałą współpracą otrzymują swoje konto: zgłoszenia na wydawnictwo(małpa)wieczorna.pl. Odwołania publikacji i skargi, wnioski o wycofanie publikacji proszę słać sms-em Tel. 0604443623