Arogancja podszyta niewiedzą?
W piątkowy wieczór spacerujemy po centrum Wrocławia, a w następny wieczór- po centrum Zielonej Góry. Co obserwujemy? Zielona Góra upadła, i upadła ponieważ jest zarządzana przez dyletantów. Którzy nie podróżują, i nie dostrzegli, że jakość życia w tym mieście jest już niekonkurencyjna z innymi ośrodkami. Zielona Góra zmienia się za wolno.
Wrocław jest 5-krotnie większy od Zielonej Góry, a od lubuskiego Trójmiasta- większy zaledwie 3 razy. Ale żeby w Zielonej Górze działa się chociaż jedna trzecia czy jedna piąta tego co we Wrocławiu. Ależ gdzie tam.
W ciągu ostatnich kilku lat straciłem niemal wszystkich przyjaciół- prawie co do jednego wynieśli się z tego nie dającego żadnych perspektyw miasta. Ostatni z moich bliskich przyjaciół wyjechał kilka tygodni temu. Jeśli spotykam jakieś bardziej rozsądne młode osoby, to z reguły mieszkają już poza Zieloną Górą i zjeżdżają do rodzinnego miasta na święta. To oni zaludniają puby i bary w bożonarodzeniowe czy nawet wigilijne wieczory.
Dlaczego w Zielonej Górze nie da się już mieszkać? Dla przykładu dzisiejszy wieczór: poza czymś w filharmonii i wernisażem artysty mającego wyuzdane seksualne fantazje, którym daje upust w swojej sztuce, nie dzieje się nic, ani mainstreamowego, ani offowego. Jest to wieczór sobotni, a co dopiero wieczory w tygodniu.
Wrocław jest 5-krotnie większy od Zielonej Góry, a od lubuskiego Trójmiasta- większy zaledwie 3 razy. Ale żeby w Zielonej Górze działa się chociaż jedna trzecia czy jedna piąta tego co we Wrocławiu. Ależ gdzie tam.
W ciągu ostatnich kilku lat straciłem niemal wszystkich przyjaciół- prawie co do jednego wynieśli się z tego nie dającego żadnych perspektyw miasta. Ostatni z moich bliskich przyjaciół wyjechał kilka tygodni temu. Jeśli spotykam jakieś bardziej rozsądne młode osoby, to z reguły mieszkają już poza Zieloną Górą i zjeżdżają do rodzinnego miasta na święta. To oni zaludniają puby i bary w bożonarodzeniowe czy nawet wigilijne wieczory.
Dlaczego w Zielonej Górze nie da się już mieszkać? Dla przykładu dzisiejszy wieczór: poza czymś w filharmonii i wernisażem artysty mającego wyuzdane seksualne fantazje, którym daje upust w swojej sztuce, nie dzieje się nic, ani mainstreamowego, ani offowego. Jest to wieczór sobotni, a co dopiero wieczory w tygodniu.
fotografia pochodzi z Fotoforum Gazety Wyborczej.
Komentarze
Prześlij komentarz