Apel o ponowne otwarcie opery i teatru muzycznego w Zielonej Górze
Do władz Województwa Lubuskiego oraz miasta Zielona Góra
Szanowni Państwo,
Krótko i zwięźle: od kilku lat bezustannie przekonuję do odtworzenia w Zielonej Górze tego, co działało przed wojną: czyli opery i teatru muzycznego. W Europie Zachodniej w miastach tej wielkości norma jest teatr wieloprofilowy, grający także spektakle muzyczne. Dzieje sie tak nawet w Czechach, proszę sprawdzić repertuar teatru miejskiego w 90-tysięcznym Libercu, geograficznie najbliższym naszemu czeskim mieście. ( http://www.saldovo-divadlo.cz/page.php?id=1 )
Szanowni Państwo, skoro można w Olsztynie, w Płocku, w Rzeszowie- wszędzie tam przebudowano lub trwa ogromna przebudowa tamtejszych teatrów do roli wieloprofilowej- oprócz sztuki teatralnej będzie tam można lub już można wystawiać opery i spektakle muzyczne, to czemu nie przywrócić pierwotnej roli budynkowi teatru w Zielonej Górze? Przecież to tu działało!
Rys. Teatr operowy- Hala miejska w Zielonej Górze, lata 30- te XX wieku
W 1931 roku otwarto w Zielonej Górze modernistyczną Halę Miejską projektu Oskara Kaufmanna. Działała tam opera w Zielonej Górze zorganizowana na zasadzie impresariatu, która rozpoczęła działalność od wystawienia „Madame Butterfly” dnia 1 kwietnia 1931 roku w tymże nowo oddanym gmachu Teatru Operowego- Hali Miejskiej. Wystawił ją wrocławski teatr operowy, tytułową partię śpiewała wrocławianka Lydia Pfieffer-Clomb.
Video: Opera "Madame Butterfly"- fragment
Opery wystawiały teatry operowe z Berlina, Wrocławia, Drezna etc. Urwało się to po przyjściu Polaków. Przez 60 lat opery i spektakle muzyczne pojawiały się tylko incydentalnie.
Przebudujmy naszą Halę Miejską (czyli teatr), zróbmy z niego perełkę regionu, tak jak robią to inne miasta tej wielkości. One się rozwijają, my nie! Obudźcie się Państwo, popatrzcie wreszcie że inni poszli dalej w rozwoju, i chcą być konkurencyjni dla większych aglomeracji. Przecież można, miasta tej wielkości też mogą mieć ofertę kulturalną na poziomie większych aglomeracji polskich. Zielona Góra była atrakcyjna i konkurencyjna kulturalnie także w przeszłości. Przecież obok, we Frankfurcie nad Odrą czy w Cottbus sceny operowe działają na zasadzie impresariatu. Odtworzenie w Zielonej Górze takiej sceny operowej i teatru muzycznego na zasadzie impresariatu (organizowania występów zespołów teatrów z innych miast) wcale nie musi być kosztowne.
To województwo jest dziś zaściankiem, niemal nic sie w nim nie dzieje, a na pewno już nic bardziej ambitnego. Tutaj wykształceni ludzie o nieco szerszych horyzontach nawet nie mają po co zawitać. Bo niby co im Państwo oferują? A poza tym, dziwne że brak takiej sztuki Państwu nie przeszkadza. Gdzie indziej władze starają się dużo mocniej. Nie uważam siebie bynajmniej za melomana, starych oper nie znam, słucham raczej muzyki klubowej, ale chcę Państwu pokazać kilka najnowszych współczesnych oper, by pokazać o czym myślę. Ostrzegam, niektóre mogą być odebrane jako wulgarne (np. pierwsza z oper jest parodią telewizyjnego talk-show):
Overtura Opery Jerrego Springera
"Ja chcę po prostu tańczyć"- aria , śpiewa Alison Jiear
"Zanurz mnie w czekoladzie i rzuć lesbijkom"
Sara Brightman, Antonio Banderas śpiewają arię z "Upiór w Operze" (wystawiono to ostatnio w Kleist Forum we Frankfurcie nad Odrą)
I coś bardziej współczesnego, Opera "Nixon w Chinach"
"Sarabande" w wyk. Sarah Brightman
Paul Potts, Nessun Dorma w brytyjskiej "Szansie na suckes"
Szanowni Państwo,
Krótko i zwięźle: od kilku lat bezustannie przekonuję do odtworzenia w Zielonej Górze tego, co działało przed wojną: czyli opery i teatru muzycznego. W Europie Zachodniej w miastach tej wielkości norma jest teatr wieloprofilowy, grający także spektakle muzyczne. Dzieje sie tak nawet w Czechach, proszę sprawdzić repertuar teatru miejskiego w 90-tysięcznym Libercu, geograficznie najbliższym naszemu czeskim mieście. ( http://www.saldovo-divadlo.cz/page.php?id=1 )
Szanowni Państwo, skoro można w Olsztynie, w Płocku, w Rzeszowie- wszędzie tam przebudowano lub trwa ogromna przebudowa tamtejszych teatrów do roli wieloprofilowej- oprócz sztuki teatralnej będzie tam można lub już można wystawiać opery i spektakle muzyczne, to czemu nie przywrócić pierwotnej roli budynkowi teatru w Zielonej Górze? Przecież to tu działało!
Rys. Teatr operowy- Hala miejska w Zielonej Górze, lata 30- te XX wieku
W 1931 roku otwarto w Zielonej Górze modernistyczną Halę Miejską projektu Oskara Kaufmanna. Działała tam opera w Zielonej Górze zorganizowana na zasadzie impresariatu, która rozpoczęła działalność od wystawienia „Madame Butterfly” dnia 1 kwietnia 1931 roku w tymże nowo oddanym gmachu Teatru Operowego- Hali Miejskiej. Wystawił ją wrocławski teatr operowy, tytułową partię śpiewała wrocławianka Lydia Pfieffer-Clomb.
Video: Opera "Madame Butterfly"- fragment
Opery wystawiały teatry operowe z Berlina, Wrocławia, Drezna etc. Urwało się to po przyjściu Polaków. Przez 60 lat opery i spektakle muzyczne pojawiały się tylko incydentalnie.
Przebudujmy naszą Halę Miejską (czyli teatr), zróbmy z niego perełkę regionu, tak jak robią to inne miasta tej wielkości. One się rozwijają, my nie! Obudźcie się Państwo, popatrzcie wreszcie że inni poszli dalej w rozwoju, i chcą być konkurencyjni dla większych aglomeracji. Przecież można, miasta tej wielkości też mogą mieć ofertę kulturalną na poziomie większych aglomeracji polskich. Zielona Góra była atrakcyjna i konkurencyjna kulturalnie także w przeszłości. Przecież obok, we Frankfurcie nad Odrą czy w Cottbus sceny operowe działają na zasadzie impresariatu. Odtworzenie w Zielonej Górze takiej sceny operowej i teatru muzycznego na zasadzie impresariatu (organizowania występów zespołów teatrów z innych miast) wcale nie musi być kosztowne.
To województwo jest dziś zaściankiem, niemal nic sie w nim nie dzieje, a na pewno już nic bardziej ambitnego. Tutaj wykształceni ludzie o nieco szerszych horyzontach nawet nie mają po co zawitać. Bo niby co im Państwo oferują? A poza tym, dziwne że brak takiej sztuki Państwu nie przeszkadza. Gdzie indziej władze starają się dużo mocniej. Nie uważam siebie bynajmniej za melomana, starych oper nie znam, słucham raczej muzyki klubowej, ale chcę Państwu pokazać kilka najnowszych współczesnych oper, by pokazać o czym myślę. Ostrzegam, niektóre mogą być odebrane jako wulgarne (np. pierwsza z oper jest parodią telewizyjnego talk-show):
Overtura Opery Jerrego Springera
"Ja chcę po prostu tańczyć"- aria , śpiewa Alison Jiear
"Zanurz mnie w czekoladzie i rzuć lesbijkom"
Sara Brightman, Antonio Banderas śpiewają arię z "Upiór w Operze" (wystawiono to ostatnio w Kleist Forum we Frankfurcie nad Odrą)
I coś bardziej współczesnego, Opera "Nixon w Chinach"
"Sarabande" w wyk. Sarah Brightman
Paul Potts, Nessun Dorma w brytyjskiej "Szansie na suckes"
Komentarze
Prześlij komentarz