14 lat prób stworzenia systemu ścieżek rowerowych w Zielonej Górze

To aż niewiarygodne, ale temat ścieżek rowerowych turla się po szufladach zielonogórskich biurokratów już 14 lat. Wtedy powstała pierwsza koncepcja tych ścieżek w naszym mieście. Dziś, po latach, władze dalej są "nigdzie", a sieć scieżek wokół miasta i między osiedlami dalej jest kompletnie bezładnym zlepkiem skrawków przypadkowych inwestycji.

Pisma z roku 2000-go

Ja sam znalazłem swoje najstarsze pismo do p. Henryka Napierały z Urzędu Miejskiego odnośnie ścieżek rowerowych z roku 2000-go, a więc sprzed 8 lat. Ale nie byłem pierwszym który rozpoczął batalię o ściezki rowerowe. Palmę pierwszeństwa ma p. Kosiński, zielonogórski działacz sportowy który ponoć nawet przeznaczył swoje prywatne środki na powstanie takich ścieżek. Z ich wykorzystania wynikł jakiś skandal. A jak 8 lat temu reagowali miejscy urzędnicy w rodzaju p. Napierały na propozycje stworzenia w Zielonej Górze systemu ścieżek rowerowych? Poczytajcie sami:



Przed 14 laty, ok. roku 1994 miasto zleciło p. architekt Krystynie Goińskiej opracowanie systemu ścieżek rowerowych. Nie wiedzieć czemu, ścieżki nie miały służyć przemieszczaniu się po mieście, jak w całej Europie, lecz zaplanowano iż będą służyć tylko rekreacji. Zielonogórzanie będą nimi mogli dostać się do lasów ze "stacji rowerowych" w centrum miasta, które istotnie w jakimś stopniu istnieją do dziś, np. w Parku Sowińskiego jest to niewielki wybrukowany placyk. Podobnie niewielkie placyki- stacje- znajdują się na początkach kilku z tych utwardzonych tras rowerowych.

System w jakiejś części zrealizowano, część ścieżek istotnie powstała w nowatorskiej technologii żwiru pokrytego lepikiem (p. architekt dobrze zbadała temat, odwiedzała konferencje n/t nowatorskich metod budowy takich ścieżek, niestety wybrana technologia byla mało odporna na ruch samochodów, szczególnie pojazdów leśnych), lecz dziś nie tworzy żadnej całości, jak zresztą cały nasz system składający się z nielogicznych urywków. Oto plany autorstwa Krystyny Goińskiej z roku 1994:


Wówczas pisałem na stronie Sekcji Rowerzystów Polskiego Klubu Ekologicznego:


Oto plan ścieżek rowerowych w Zielonej Górze. Już na pierwszy rzut oka widać
brak profesjonalizmu i nieuwzględnienie rzeczywistych potrzeb rowerzystów.
Zapomniano niemal zupełnie o ruchu miejskim, ścieżki są ślepo zakończone i nie
połączone, brak możliwości przejazdu rowerem przez miasto. Ścieżki mają tylko
charakter rekreacyjny, nie przechodzą przez centrum miasta a jedynie umożliwiają
wyjechanie z niego do lasu. Szkoda, że nie pomyślano o ludziach, którzy
chcialiby korzystać z tych ścieżek w dojazdach na uczelnię, do szkoły itp.Tak
szczerze mówiąc, to wcale mi sie nie podoba kształt tego planu, ponieważ ja nie
mam zamiaru sie poruszać rowerem od STACJI do STACJI, lecz od moich drzwi do
domu kolegi. Nie pozostawię roweru na jakiejś stacji i pomysł ten uważam za
nieudany. Przypuszczam, że nikt nie pozostawi roweru na takiej stacji, ponieważ
będzie się obawiał jego kradzieży (żyjemy w Polsce, gdzie indziej być może
byłoby to możliwe). Skoro podstawowe założenia planu są niepewne, więc obawiam
sie że powyższy plan jest niewiele wart. Szkoda, że ścieżki przeprowadzono
strasznymi opłotkami, przez to bardzo wydłuża się droga rowerzysty. W skrajnych
przypadkach: ścieżka rowerowa Chynów- centrum miasta jest 1,5 krotnie dłuższa
niż podróż ulicą, albo ścieżka z os. Leśnego do centrum miasta jest prawie 2,5
krotnie dłuższa niż najbliższe połączenie drogami, poza tym brak jest połączenia
wielu osiedli z centrum miasta.

wg http://www.zgrowery.most.org.pl/serv03.htm

W roku 2001 powstała nasza Sekcja Rowerzystów Polskiego Klubu Ekologicznego. Od p. Zenona, nowosolskiego ekologa, dostałem wówczas szereg broszur, ulotek, czasopism, oraz rozmaite deklaracje. Sekcje powołaliśmy, uderzyliśmy do władz miasta z koncepcją 60 km ścieżek rowerowych. Oto sama koncepcja i artykuły prasowe o naszej akcji sprzed 7 lat, z roku 2001:




Pisaliśmy wówczas na naszych stronach:

Przygotowaliśmy plan ścieżek rowerowych dla miasta Zielonej Góry, tak aby ścieżki rowerowe nie biegły zaściankami, ale tam gdzie ludzie chcą jeździć i będą jeździli na rowerach. Nie chcemy ścieżek po opłotkach i po lasach, ale w centrum miasta i przy głównych ulicach zbiorczych. Rowerzyści nie powinni być spychani na boczne uliczki, ale powinni móc bezpiecznie jeździć tam, gdzie chcą, a nie tam, gdzie ścieżki wybudowano, czyli do lasu. Chcemy, aby w Zielonej Górze powstała sieć bezpiecznych i wygodnie ulokowanych ścieżek rowerowych, dzięki czemu cześć ludzi przesiądzie się z autobusów i samochodów na rowery. Miasto stanie się cichsze, czystsze i dużo przyjemniejsze.

Oto koncepcje ścieżek rowerowych przygotowane przez Sekcję Rowerzystów PKE Ścieżki nie prowadzą opłotkami, ale wzdłuż głównych ciągów komunikacyjnych i zbiegają się promieniście do centrum miasta. Rowerem da się przejechać przez całe miasto i dojechać niemalże wszędzie.

1. "Zielona
Góra miastem dla rowerów" (
całość 850kB):


Zielona Góra będzie miastem dla rowerzystów, nikt nie będzie zmuszany do jeżdżenia autobusem albo samochodem, jeśli nie chce. Ścieżki rowerowe będą prowadziły przez całe miasto, przy przystankach komunikacji zbiorowej zamontowane zostaną stojaki na rowery, jak w Europie Zachodniej. Wtedy każdy mieszkaniec będzie mógł np. podjechać rowerem na przystanek autobusowy, zostawić rower i wsiąść w "8" na Pomorskie. Na przykład. Albo będzie mógł pojechać rowerem na dworzec kolejowy, zostawić tam rower i pojechać pociągiem gdzie mu się żywnie podoba. Tak od lat jest w Holandii, Danii i części Niemiec. Dlaczego tak nie miałoby być w Zielonej Górze?
Jeśli powstanie sieć ścieżek rowerowych to ogólny udział podróży rowerem w całości podróży niepieszych będzie miał około 20 procent. Miasta holenderskie, w których ścieżki rowerowe są najbardziej rozbudowane, mają około 30 % - 50 % udziału rowerzystów w ogólnej liczbie podróży niepieszych, a więc bardzo dużo . Wyobraź sobie, jedna trzecia- połowa wszystkich ludzi jeździ rowerami !
Pomyśl sobie, jakie to są oszczędności. Ile mniej spalonej benzyny, ile mniej zużytych samochodów, ile mniej korków w mieście. Pieniądze nie wydane na paliwo zostaną w kieszeni mieszkańców miasta i spowodują wzrost ich zamożności, większą ich siłę nabywczą. Na tak wielkiej oszczędności w kosztach transportu każdy mieszkaniec skorzysta, niezależnie, czy będzie jeździł rowerem czy nie.


wg http://www.zgrowery.most.org.pl/serv04.htm


Odzewu niestety nie było żadnego. Ale dzięki tej akcji wkręciłem się do lokalnej sceny anarchistycznej, dzięki Hubertowi K. który wspierał tą akcję i nagłaśniał ją w radio byłem też po raz pierwszy w życiu na skłocie we Wrocławiu, zaproszony przez niego na jeden z koncertów, finlandzki punk, świetny zresztą.
Od 7 lat działa też Księga Gości na stronie Sekcji Rowerzystów, por. http://ksiegi.emix.net.pl/wyswietl.php?user=zgrowery Robert niedawno uruchomił swoja księgę gości, która działa juz niemal rok: http://www.robercik.webd.pl/strona/sciezki/ksiega03/index.php

Lokalna ekipa w 2003 roku zorganizowała wielką Masę Krytyczną, mającą zmusić władze do zajęcia się tą sprawą. Efekt tej demonstracji był żaden, poza świetną bibą która potem się odbyła.

Relacja z przebiegu manifestacji rowerzystów dnia 26 kwietnia 2003 w Zielonej
Górze

Manifestacja rozpoczęła się przejazdem rowerzystów spod budynku Uniwersytetu (Politechniki) przy ul. Szafrana poprzez ulice Staszica, Wyspiańskiego, Chrobrego i ul. Westerplatte do centrum miasta. Kierowcy nie byli nieuprzejmi wobec licznej grupy rowerzystów, choć ze zdziwieniem reagowali na tak znaczną ich ilość.


Fot. Demonstracja - manifestacja rowerowa, Zielona Góra, 26 kwietnia


Na rynku zorganizowano happening, rozdano przechodniom ulotki organizacji „Miasta dla rowerów”, która promuje w Polsce rozpowszechniony w Europie zwyczaj wykorzystywania roweru do podróży miejskich. Zielonogórscy rowerzyści domagają się takich samych dróg dla rowerów, jak w krajach europejskich. Dobrze byłoby, gdyby także zielonogórzanie mogli podróżować do szkoły i pracy rowerem. Niestety, z powodu braku dobrej jakości ścieżek rowerowych na terenie miasta, nie jest to obecnie możliwe. Polityka władz miejskich nie uwzględnia interesów rowerzystów, mimo że w krajach serca Europy (Dania, Holandia) rower jest bardzo popularnym środkiem w podróżach miejskich i wybudowano tam tysiące kilometrów ścieżek dla rowerzystów.


Fot. BMX-owcy, Zielona Góra, 26 kwietnia 2003


Happening był połączony z pokazami ewolucji na rowerach BMX i popisami śmiałych tricków, spośród których uwagę przykuł młody rowerzysta o dość sporej odwadze, który próbował najbardziej skomplikowanych tricków. Następnie uwagę przechodniów przyciągali bębniarze, którzy na afrykańskich bębnach djembe dali popis swych umiejętności. Kolejną atrakcją był pokaz capoeiry, niezwykle widowiskowej brazylijskiej sztuki tańca-walki, gry, która jest połączeniem boksu, tai-chi, samby i afroamerykańskiej muzyki.


Fot. Obsługa medialna happeningu, Zielona Góra, 26 kwietnia

Równocześnie zbierano podpisy pod petycją do władz miasta o budowę sieci ścieżek rowerowych. Przez dwie godziny happeningu zebrano około 200 podpisów mieszkańców miasta, średnio jeden podpis co 50 sekund.

Po happeningu w trakcie spotkania ustalono iż dotychczas zbudowane z pieniędzy
mieszkańców ścieżki rowerowe są w zły sposób zaprojektowane i nie tworzą systemu, którym możnaby gdziekolwiek dojechać, a raczej są przykładem urzędniczej wizji powstałej w oderwaniu od potrzeb rowerzystów, którzy ścieżkami rowerowym chcieliby podróżować do centrum miasta, do szkół i miejsc pracy, a nie w okoliczne lasy. W trakcie wykonywania sieci ścieżek rowerowych w Zielonej Górze nie uwzględniono zaleceń ich pomysłodawcy, nieżyjącego już radnego Kosińskiego, któremu zależało na tym, by rowerem można było podróżować po mieście, jak w innych krajach europejskich. Powstały w wyniku system ścieżek jest niespójny i nieużyteczny dla rowerzystów, a wydane na ten cel środki ostały nieefektywnie wykorzystane. Konieczne jest rozpoczęcie programu budowy ścieżek rowerowych od nowa, uwzględniając rzeczywiste potrzeby transportowe mieszkańców, którym zależy na podróżach rowerem do centrum miasta. Rozmawiano o powołaniu stowarzyszenia, które zajmie się naciskiem na władze miasta w celu budowy ścieżek rowerowych i skupi członków nieformalnej dotychczas organizacji społecznej „Appa”.

W klubie „4 Róże dla Lucienne” otwarto wystawę poświęconą zrównoważonemu ekologicznie transportowi w miastach. Ponadto w klubie miejsce miała prezentacja amerykańskiego filmu „Wpuszczeni w korek” o wpływie nadmiernej motoryzacji w miastach amerykańskich na pogorszenie się jakości życia mieszkańców. Film w przekonywujący sposób pokazywał wzrost uzależnienia się mieszkańców od samochodu w coraz bardziej rozrastających się willowych przedmieściach amerykańskich miast i wywodzące się z tego problemy społeczne i ekonomiczne.


Wieczorem na rynku miał miejsce ponowny pokaz capoeiry połączony z koncertem bębniarskim i fire-show (tańcem z płonącymi pochodniami), który przyciągnął uwagę kilkuset przechodniów. Całość zakończono punktualnie o godz. 22.

Wieczorem w tym samym klubie „4 Róże dla Lucienne” odbył się sound-system, czyli specjalna impreza z szybką muzyką taneczną opierającą się na motywach ska i reggae, trwająca do godzin porannych.

Notatkę opracował Adam "Fuli", Autor zdjęć: Tomek Filipek, ze strony http://www.zgrowery.most.org.pl/index.htm


W następnych latach miały miejsce kolejne akcje: rowerzyści robili demonstracje, Masy Krytyczne. Jedna z nich miała miejsce 23.04.2004, inna 27.03.2004. Oto ich opisy:

Byłem na "Masie Krytycznej" w dniu wczorajszym. Myśle, że przejazd był
udany, choć nie wszyscy pamietali, że chamskie odzywki i agesja słowna w
stosunku do kierowców nie jest wskazana na takiej manifestacji. Na szczęście
były to wyjątki, które nie służyły sprawie. Generalnie jednak było bardzo
sympatycznie i wesoło. (http://ksiegi.emix.net.pl/wyswietl.php?user=zgrowery )
Oto jak o tutejszych ścieżkach rowerowych wypowiada się na Księdze Gości strony rowery.o7.pl, tutejszy goniec rowerowy:
Polbruk na scieżkach to porażka, piesi jeszcze większa. pokażcie mi pieszego
który zdąży uskoczyć jak spieszę się z paczką i mam coś około 40km/h na liczniku
w dodatku urywają się w dziwnych momentach i właściwie nie wiadomu komu mają
służyć. wolę ulicę. ryzyko niewiele większe, a praca szybciej idzie. no i zimą
ulica jest odśnieżona a chodniki nie... ścieżką to ja mogę sobie między kursami
dla odpoczynku pojeździć. (http://www.robercik.webd.pl/strona/sciezki/ksiega03/index.php?a=1 )
A oto wypowiedź Strebela z tej samej strony www:
To co w magistracie nazywają ścieżkami rowerowymi to nie to nie śa ścieżki! To
jest kpina, przegięcie i jeden wielki wałek, narysowali na skrawkach chodnika z
przeszkodami rowerki i myślą, że sprawa załatwiona. Te wieloryby z urzędu nigdy
na rowerze nie siedzieli a co dopiero pedałowali po mieście i w tym jest
problem.
W roku 2005 o ścieżkach rowerowych pisał m.in. lokalny dodatek "Gazety Wyborczej":

Dobra wiadomość: mamy w mieście ok. 30 km ścieżek rowerowych. Zła wiadomość:
większość z nich biegnie znikąd donikąd.

Zielonogórscy rowerzyści żartują, że projektanci nigdy w życiu nie jechali rowerem. - Cały czas pracujemy nad poprawieniem sieci ścieżek rowerowych w mieście i jego obrzeżu, ale na wszystko
są potrzebne pieniądze - tłumaczy Aleksander Dziącko, rzecznik zielonogórskiego magistratu, który przygotował mapkę ze ścieżkami już istniejącymi (zielony kolor) i tymi, które być może powstaną w przyszłości (niebieski). - Na niektóre są już projekty, ubiegamy się o fundusze unijne na ich budowę, inne to tylko koncepcja - mówi Dziącko. Te ścieżki, które istnieją często są jedynie teoretyczne, bo nagle oznakowanie znika i trzeba po prostu zjechać z chodnika jadąc dalej ulicą. Więc jedziemy tak, jak po większości miasta - narażając się na wyzwiska kierowców lub pieszych. Tak jest przy ul. Botanicznej, Grunwaldzkiej i Szczekocińskiej.

Jedyne ścieżki rowerowe w mieście, które na takie miano zasługują to ścieżka łącząca nasze miasto z Wilkanowem i Ochlą oraz druga trasa do Ochli biegnąca wzdłuż ul. Botanicznej. Kolejne to trakt wzdłuż al. Wojska Polskiego aż na os. Zacisze i dalej aż do torów kolejowych (tylko mały odcinek od skrzyżowania Wyszyńskiego i al. Wojska Polskiego do budynku głównego UZ jest bez ścieżki) oraz droga dla rowerów na ul. Wyszyńskiego od parku przez ul. Rydza Śmigłego do skrzyżowania przy areszcie i ścieżka od ul. Chmielnej do pętli na Wrocławskiej. Każdy, kto chociaż raz chciał się przebić przez miasto na rowerze, wie, że to zadanie niełatwe. Zostaje nam objeżdżanie najbardziej ruchliwych ulic opłotkami, gdzie jest zdecydowanie mniejszy ruch i nie grozi nam wymachiwanie pięściami przez kierowców co kilka sekund. Drugi wariant to jazda deptakiem. Tutaj musimy się liczyć z mandatem. Albo... idziemy pieszo i prowadzimy rowerek. Wsiadamy na niego tylko tam, gdzie można, czyli w niewielu miejscach.

Komentują
Krzysztof Gawryluk, Klub Turystyki Kolarskiej PTTK Lubuszanie 73: - Dobrze, że ścieżki w ogóle są, ale niestety są budowane bez sensu, bo nagle przed rowerzystą wyrasta drzewo albo lampa. To bardzo niebezpieczne i niewygodne. Moim zdaniem powinna być również zgoda na jazdę po deptaku w spacerowym tempie, bo którędy mamy jechać? Dwupasmówką Bohaterów Westerplatte? Brakuje ścieżek w centrum miasta i miejsc, gdzie można by zostawić rower, robiąc zakupy, czy załatwiając coś w urzędzie. Do tego piesi uważają, że chodnik jest dla nich, a kierowcy zawłaszczają sobie prawo do całej ulicy. Na szczęście się to poprawia. Najbardziej cieszy mnie jednak fakt, że coraz więcej ludzi jeździ na rowerze. Oby zainteresowanie rowerami sprowokowało magistrat do stworzenia nowych ścieżek, ale budowanych nie tak, jak wygodniej, ale żeby rzeczywiście służyły rowerzystom.

Paweł Wysocki, zielonogórski radny PO, zapalony rowerzysta: - Przyznam szczerze, nie lubię miejskich ścieżek. Są mi one potrzebne jedynie do tego, by wydostać się z miasta. Uwielbiam bowiem jeździć po lasach i bardziej dzikich terenach. Ale tych w mieście jest zdecydowanie za mało, popieram więc całym sercem Masę Krytyczną, która protestuje na ulicach Zielonej Góry. Moim zdaniem pieniądze na ścieżki trzeba wydawać bardziej racjonalnie. Ich budowa musi być konsultowana z rowerzystami, by miasto wiedziało gdzie je budować, a nie robiło tego na chybił trafił.

Dziś osoby które zajmowały się takimi akcjami, jak ja czy Mun Kee, już się chyba wypaliły, albo nie mają czasu (czas= pieniądze, niestety). A przede wszystkim: większość wówczas zaangażowanych osób już tu nie mieszka, szczególnie środowiska autonomiczne (punki, anarchiści) niemal w 100 % opuścili to miasto.
Trudno się dziwićżowania się, odzew był przez tyle lat żaden, a efekt działań tutejszych władz sugeruje że panuje tam jakiś totalny chaos. Trudno inaczej bowiem nazwać to co przez te kilkanaście lat powstało w tym mieście. Dziś pałeczkę rowerzystów przejęli młodzi. Ciekawe, czy też się wypalą, czy też może coś osiągną. Być może przez te kilkanaście lat coś się jednak zmieniło, np. urzędnicy mają już Internet...

Komentarze

Waszym zdaniem



Jak bardzo szybko opublikować swoje teksty lub wydarzenie?

Jak publikować swój tekst/ event?
Swoje wydarzenie lub pojedynczy tekst podeślij na adres email: adam(małpa)wieczorna.pl
Zaopatrz emajl w komunikatywny tytuł: będzie on tematem twojego artykułu/ wydarzenia.
Możesz dołączyć plik graficzny (formaty: jpg, png, gif). Wydarzenie lub tekst ukaże się natychmiast na stronie.
Osoby zainteresowane stałą współpracą otrzymują swoje konto: zgłoszenia na wydawnictwo(małpa)wieczorna.pl. Odwołania publikacji i skargi, wnioski o wycofanie publikacji proszę słać sms-em Tel. 0604443623