Zabytek nad Wagmostawem ofiarą zielonogórskiej mafii

Wagmostaw jest czymś więcej niż tylko zapuszczonym fragmentem przedwojennej świetności tego miasta. „Każda kolejna ekipa, ta sama lipa”- chciałoby się powtórzyć hasło z wczorajszej feministycznej Manify. Ileż to prezydentów obiecywało. Ilu to dziennikarzy skrobało. I nic. Wielki Babilon postawił na tym swoją łapę.

Zielona Góra nie ma szczęścia do władz. To miasto filcu, układów. Aby się w tej matni wybić, trzeba każdemu się łasić. Zwłaszcza w epoce w której politykę robi telewizja, a ta jest kontrolowana przez „odpowiednie” osoby.

Wagmostaw był ongiś rodzajem takiego miejskiego parku, którego w Zielonej Górze dziś brak, oraz miejskiego kąpieliska jakim jest dziś zalew w Ochli. Podróżowano tu tłumnie. Pływano po akwenie łódkami, kąpano się, opalano, biwakowano, imprezowano. Oraz jedzono i pito w wielkim gmachu restauracji z salą balową znajdującej się nad stawem.

Przyszedł komunizm. Zrobiono tu dom kultury pobliskiej Fabryki Wagonów i Mostów (Wagmo- stąd też oryginalna nazwa stawu). W momencie gdy się urodziłem i od dzieciństwa bawiłem się nad tym stawem, w budynkach działała betoniarnia produkująca paskudne płytki lastryko, których nieco mam jeszcze w domowej szklarni. Pamiętam pierwszy pożar- strawił drewnianą altanę nad samym stawem. W zgliszczach znaleźliśmy żelazny gryf z harfy albo fortepianu i jakieś ponapalane przedwojenne obrazy.

Nieczynną restaurację dobił kapitalizm kolesi- ów crony capitalism typowy dla polskiej transformacji. Jest to, co tu dużo mówić, obiekt zabytkowy. Niestety, zdaje się że sprzedawano ją nie w otwartym przetargu, ale jakoś tak inaczej. Możliwe że to było za czasów tej gigantycznej afery, gdzie postkomuniści, a w zasadzie tutejsza mafia, ogłoszenia o przetargach na sprzedaż nieruchomości wywieszała na chwilkę w gablotce, i sprzedawała dobrze poinformowanym.

Nowy właściciel, przyjaciel postkomunistycznego prezydenta miasta, o nieruchomość zakupioną za bodaj 50 tys. PLN bynajmniej nie dbał. Wszyscyśmy podejrzewali że budynek z przeciekającym już dachem wkrótce pójdzie z dymem, i wcale się nie zdziwiłem gdy po jakimś czasie od transakcji wybuchł pożar. Podejrzewałem podpalenie, ale o dowodach nie ma mowy.

Mija już bodaj z 10 lat odkąd budynek stracił dach. Zabytkowe mury rozsadzają mrozy każdej zimy. Ale po stokroć groźniejszy dla zabytku jest nowy właściciel który najprawdopodobniej wkrótce zmiecie spychaczem klasycystyczne obramowania okien, absydy, przypory. Już zresztą ma plan co by tu zbudować, i to coś nie jest zbyt podobne do poprzedniego budynku. Tanim kosztem kupił działkę w centrum miasta.

Zabytek? To już ostatni w Dolinie Gęśnika. Dwa lata temu zburzono przedwojenny dom starców na ul. Źródlanej (z pruskiego muru, bodajże pod nr. 3 lub 4), podobnie postąpiono z przedwojennym gmachem zarządu basenu miejskiego przy ul. Źródlanej (koło kościoła). Ruiny dawnej restauracji i sali balowej to ostatni zabytek w tej części miasta.


Tak, budynek stoi na rzeczce Gęśnik, która przeplywa tunelem pod budynkiem.










A oto i sam staw, dziś w 2/3 zamulony




Calość ruin i staw






Komentarze

  1. Known as male engagement rings, these are worn to
    signify impending nuptials.

    Also visit my web site ... princess cut

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Waszym zdaniem



Jak bardzo szybko opublikować swoje teksty lub wydarzenie?

Jak publikować swój tekst/ event?
Swoje wydarzenie lub pojedynczy tekst podeślij na adres email: adam(małpa)wieczorna.pl
Zaopatrz emajl w komunikatywny tytuł: będzie on tematem twojego artykułu/ wydarzenia.
Możesz dołączyć plik graficzny (formaty: jpg, png, gif). Wydarzenie lub tekst ukaże się natychmiast na stronie.
Osoby zainteresowane stałą współpracą otrzymują swoje konto: zgłoszenia na wydawnictwo(małpa)wieczorna.pl. Odwołania publikacji i skargi, wnioski o wycofanie publikacji proszę słać sms-em Tel. 0604443623