Zielona Góra potrafi przerazić
W Zielonej Górze ostatnimi czasami jestem nieco rzadziej. I oto moje przerażenie. Wizyta na zielonogórskim rynku niedzielnym popołudniem. Kręcą się pijaczki, parę osób w dresach. Nikogo więcej. Wrażenie jak po pobycie w mieście „ofiar socjalnych”, mieście ludzi żyjących z zasiłków i zapomóg.
To szok, to miasto po prostu jest tragicznie biedne. Zresztą, czemuż się dziwić- brak inwestorów, brak wiodącej branży. Emigracja rzesz młodych ludzi, pauperyzacja innych.
To szok, to miasto po prostu jest tragicznie biedne. Zresztą, czemuż się dziwić- brak inwestorów, brak wiodącej branży. Emigracja rzesz młodych ludzi, pauperyzacja innych.
Stworzyłeś naprawdę fajny blog a wysnuwasz tak dziecinne wnioski. Dziwne.
OdpowiedzUsuńPijaczkowie na deptaku i "parę osób w dresach" oznaczają, że miasto jest biedne? "Pauperyzacja innych"??? Człowieku, jaka pauperyzacja? Twoim zdaniem ludzie w Polsce przez ostatnie 20 lat zbiednieli? Czyli naprawdę bogaci byli za komuny?
Gdyby Ci się nie chciało zastanowić, podpowiadam: Może dlatego nie ma tłumów na deptaku, że władze miasta nie mają sensownej koncepcji jego (deptaka) wykorzystania? Nie ma fontann, małej architektury, animacji kulturalnej, promocji, polityki mieszkaniowej na starówce, strategii... Drugą przyczyną jest zaś głupota ludzi - wolą spędzać czas w centrach handlowych - wydając morze kasy, zamiast pospacerować. Bo ludzie mają pieniądze - zapewniam Cię. Zielona Góra jest jednym z zamożniejszych miast w Polsce. Opowieści o braku inwestycji, perspektyw to brednie. Mniej czytaj gazet a więcej myśl.
negev
P.S. Swoją drogą też wtedy byłem na deptaku - jednak trochę normalnych ludzi się kręciło. Zdaje się, że dopasowałeś stan faktyczny do (naiwnych) wniosków.