Demokracja po polsku- cenzura nawet u obrońców wolności wypowiedzi

Miałem przyjemność być na imprezie z polskimi dziennikarzami, tymi z tytułów które szczycą się obroną wartości demokratycznych, i takoweż hasła wypisują na swoich sztandarach. „Ależ demokracja to rządy głupków” zawył około 2 nad ranem jeden z tego niby liberalnego i postępowego grona. A ja odniosłem wrażenie ze jako obrońca demokracji jestem w owym warszawskim towarzystwie dość odosobniony.

W Polsce nie wiem czy kiedykolwiek istniała demokracja. Jeśli popatrzymy wstecz, około roku 1993 czy 1992, okazuje się że w zasadzie „obrońcą demokracji” była Gazeta Wyborcza, która jak się bardzo wielu przekonało, bynajmniej nie jest ani nie była otwarta na wiele środowisk- czy to liberałów gospodarczych, czy to obyczajowych (naonczas temat homoseksualizmu był nie do pomyślenia) czy też wreszcie różnych odmian konserwatystów. Gazeta ta powstała zresztą dzięki przydziału papieru przez władze komunistyczne, była taką ”opozycją koncesjonowaną”.

Około 1998 roku mój znajomy naukowiec próbował opublikować swój tekst pt. „Pożegnanie z PKP”, statystykami dowodzący tezy że koleje polskie są na poziomie krajów trzeciego świata. Odmówiły mu rozmaite tytuły w rodzaju „Polityki”, wg niego także dlatego że były uwikłane w status-quo, że popierały i miały interes w utrzymywaniu stanu istniejącego. 10 lat później wróciłem i ja do owych tygodników z podobnymi zarzutami, i znów nic. Niezmiennie propagowały one reformy kolei ewidentnie godzące w interes konsumenta.

Media publiczne od lat są niezmiennie polityczną propagandą. Nie znajdziemy w niej nawet polskiej kultury czy muzyki szerokich mas społeczeństwa, być może dlatego że jest ona krytyczna wobec władzy czy polityków. Nie znajdziemy w niej stylu życia i poglądów typowych dla mas moich znajomych, nie znajdziemy choćby śladu wzmianki o gustach muzycznych współczesnej młodej inteligencji, poza oczywiście tą inteligencją która jest koncesjonowana przez różnej maści polityków.

Chcemy mówić o demokracji, a nie stać nas na wolność słowa. Sam prowadzę pewną skromną działalność wydawniczą, i znam te mieszane uczucia gdy mam opublikować tekst z którym się nie zgadzam. Ale mnie samego kilka razy opublikowali wydawcy nie zgadzający się z moimi poglądami tak mocno, że zaznaczyli to w specjalnym edytorialu. Ostatnio miałem do czynienia z ciekawą sprawą. Znany filozof wystąpił z jednej z organizacji po fakcie odmowy publikacji jego opinii. Oto co wówczas napisałem:

Pozwoliliśmy by opanowała tą organizację grupa ludzi tworząca pewien ideowy monolit, w którym nie ma miejsca na inne poglądy. A my to sankcjonujemy, bo w tej organizacji jesteśmy. Niektórzy natomiast, może mniej doświadczeni niż my, a może jednak mający większe doświadczenie, niespecjalnie godzą się na cenzurę. Mówią do widzenia.

Y., znany filozof, zrezygnował z dniem 30 grudnia 2008 z członkowstwa. Dowiedziałem się o tym wczoraj, i zaintrygowany faktem przeszukałem moją skrzynkę. Y. narzekał na to że cenzuruje go osoba wydająca portal. Że inni kneblują mu usta. Próbowali go uciszyć rzekomym interesem zbiorowym, interesem organizacji, jakoby ten stał ponad prawem jednostki do zajęcia jej własnego stanowiska, do krytykowania innych. Z liberalnego punktu widzenia jest to sprzeczne z prawami podstawowymi jednostki. Ponadto takie zachowanie zupełnie nie licuje z wartościami jakie ja sam nauczyłem się wyznawać.

Jest to chyba kompletną ironią, że takie skandale zdarzają się w tej partii. To pokazuje wg mnie jak silne jest dziecko totalitaryzmu, jak wielkie są obawy przed czyimiś słowami. Ja niespecjalnie się zgadzałem szczególnie z poglądami gospodarczymi Y. wyrażonymi w tym tekście, ale cenzurowanie go uważam po prostu za zbrodnię dla idei demokracji. Ową radę na owe zdarzenia przymykającą oczy mam za ideowe nieporozumienie- ci ludzie chyba nie rozumieją sensu idei które chcą wprowadzać w życie. Proponuję byśmy dali sobie spokój, wzorem Y. Beton można nauczyć jedynie pozostawiając go jego własnemu losowi. Gdy znudzi się samotnością, może zechcieć się uczyć idei demokracji, której podstawową zasadą jest chęć dyskusji, polemiki, a przede wszystkim danie wszystkim chętnym wolności słowa.

W organizacji X. unosi się natomiast duch totalitaryzmu, jakże znanego z minionych epok w polskiej historii. Zaoferowałem panu Y. że opublikuję ów jego tekst na innym, mniej poczytnym portalu, on napisał mi:

„Dzięki, wiedziałem, że na prawdziwych liberałów zawsze można liczyć :) Reszta nie ma pojęcia o tym co to jest demokracja Ale mam juz dość :) serdeczności Y.”

i sześć minut później wypisał się z owej organizacji i zrezygnował z członkowstwa w Radzie.

Liczne przykłady z różnych organizacji pod wielce szczytnymi auspicjami i agendami pokazują że i ich sedno jest przegniłe. Chcemy się bawić w demokrację, ale jednostkom odmawiamy prawa do wolności słowa. Polskie media bynajmniej nie przypominają BBC, raczej są takim BBC po pokreśleniu wszystkiego ciekawszego, dyskusyjnego, kontrowersyjnego czarnym mazakiem przez konserwatywnego cenzora. Jeśli zgniłe są organizacje i instytucje które mają tudzież chcą bronić wolności słowa i wolności dyskusji, to czegóż oczekiwać od samych mediów?

Komentarze

Waszym zdaniem



Jak bardzo szybko opublikować swoje teksty lub wydarzenie?

Jak publikować swój tekst/ event?
Swoje wydarzenie lub pojedynczy tekst podeślij na adres email: adam(małpa)wieczorna.pl
Zaopatrz emajl w komunikatywny tytuł: będzie on tematem twojego artykułu/ wydarzenia.
Możesz dołączyć plik graficzny (formaty: jpg, png, gif). Wydarzenie lub tekst ukaże się natychmiast na stronie.
Osoby zainteresowane stałą współpracą otrzymują swoje konto: zgłoszenia na wydawnictwo(małpa)wieczorna.pl. Odwołania publikacji i skargi, wnioski o wycofanie publikacji proszę słać sms-em Tel. 0604443623